Oryginały rzeźb znajdują się w Muzeum Narodowym w Szczecinie – kopie powstały w ramach współpracy z instytucją.
Po tym, jak stworzyliśmy skany drewnianego modelu silnika parowego, używanego na statkach, który muzeum posiada w swoich zbiorach - powstał pomysł, żeby w podobny sposób zająć się dziełami sztuki - powiedział PAP dziekan Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Mechatroniki Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie dr hab. inż. Mirosław Pajor, prof. ZUT.
Naukowcy z ZUT planują stworzyć kolejne repliki rzeźb, m.in. po to, aby we współpracy z muzeum odtworzyć ich pierwotny wygląd. Najpierw miałyby powstać formy silikonowe, które posłużyłyby do wykonania kopii z tworzyw sztucznych, co wpływa na niższy koszt produkcji.
Najpierw przy pomocy bardzo dokładnych skanerów światła strukturalnego, stosowanych m.in. w laboratoriach pomiarowych, trzeba było wykonać skany rzeźb. Powstał niezwykle precyzyjny cyfrowy model ze wszystkimi rysami, pęknięciami, odpryskami – takie było założenie – zaznaczył Pajor. Dodał, że precyzja, z jaką miały być odwzorowane rzeźby, wykluczała użycie wydruku 3D, który nie oddałby niuansów ich faktury.
Zdecydowano, że próbę wykonania replik podejmą studenci, tworząc program obróbkowy na wieloosiowej obrabiarce CNC (Computerized Numerical Control – komputerowe sterowanie urządzeń numerycznych).
To specjalna maszyna, która bardzo dokładnie obrabia części maszyn techniką frezowania, stosowana jest do tworzenia form wtryskowych. Do zaprogramowania obrabiarki zastosowano technologię inżynierii odwrotnej – wyjaśnił Pajor. Dodał, że konieczne było precyzyjnie zaprojektowanie całego procesu technologicznego.
Jak wskazał Bartosz Pieróg, który w ramach pracy magisterskiej zdecydował się na realizację projektu, najważniejszym etapem pracy było zaplanowanie procesu wytwórczego. Dzięki niemu wygenerowany został specjalny kod, który ostatecznie został wykorzystany do zaprogramowania centrum obróbczego. W kolejnym kroku przygotowane zostały materiały i narzędzia niezbędne do rozpoczęcia procesu tworzenia replik - wyjaśnił. Jak zaznaczył, prace trwały nieco dłużej, niż wstępnie zakładano - odtworzenie rzeźb na podstawie wcześniej przygotowanych danych trwało około miesiąca.
To ciekawe i dość niezwykłe połączenie nowoczesnej technologii ze sztuką – mamy nadzieję, że pozwoli także pokazać społeczne oddziaływanie uczelni – zaznaczył Mirosław Pajor.
Kopie wykonano z pianki modelarskiej, która - jak wyjaśnił promotor pracy, dr inż. Krzysztof Filipowicz - jest łatwo obrabialna i jednorodna, a w dotyku przypomina drewno. Razem z pracownikami muzeum ustaliliśmy, że chcemy, aby były to jak najbardziej doskonałe kopie w takim w stanie, w jakim są obecnie, tak, aby dało się tych eksponatów dotykać – wskazał Filipowicz.
Naukowcy z ZUT planują stworzyć kolejne repliki rzeźb, m.in. po to, aby we współpracy z muzeum odtworzyć ich pierwotny wygląd. Najpierw miałyby powstać formy silikonowe, które posłużyłyby do wykonania kopii z tworzyw sztucznych, co wpływa na niższy koszt produkcji.
To ciekawe i dość niezwykłe połączenie nowoczesnej technologii ze sztuką – mamy nadzieję, że pozwoli także pokazać społeczne oddziaływanie uczelni – zaznaczył Mirosław Pajor.
Oryginał "Madonny z Dzieciątkiem" z kościoła w Gardnie, na podstawie którego powstała jedna z replik, to datowana przed 1300 r. figura z drewna lipowego z zapleckiem z drewna dębowego, przedstawiająca Marię z Dzieciątkiem na tronie. Geneza artystyczna rzeźby wiązana jest z twórczością warsztatów gotlandzkich, pracujących dla klasztoru cysterskiego w Kołbaczu, do którego dóbr należał kościół w Gardnie. Do zbiorów muzeum w Szczecinie trafiła pod koniec XIX wieku.
Druga replika to kopia płaskorzeźby, przedstawiającej trzech apostołów: Pawła, Tomasza i Jakuba Starszego. Oryginał jest fragmentem predelli ołtarza kościoła św. Mikołaja ze szczecińskiego Dąbia, datowanej na 1510-1520 r. Apostołowie, Paweł i Jakub oraz stojący za nimi Tomasz ukazani zostali z charakterystycznymi dla siebie atrybutami na tle kotary. Mężczyźni o krępej budowie ubrani są w tuniki i obszerne, obficie drapowane złote płaszcze. Fragmenty ołtarza z Dąbia trafiły do kolekcji szczecińskiego muzeum prawdopodobnie tuż po pożarze kościoła w 1863 r. (PAP)
autorka: Elżbieta Bielecka PAP
fot. PAP/Marcin Bielecki